wtorek, 22 marca 2011

Dom

Na obrzeżach małego miasteczka Nowy Staw stoi duży, opuszczony dom. Ludzie z pobliskich domów uważają że owy budynek jest nawiedzony. Dlatego razem z koleżankami Olą i Dominiką postanowiłyśmy dowiedzieć się o nim czegoś więcej,  gdyż byłyśmy tym zainteresowane. Pewna pani powiedziała nam, że kiedyś około godz. 23.00 paliła przed domem papierosa i zauważyła że w domu tym sama zamyka się okiennica. Z kolei starszy pan (ok. 60 lat) powiedział nam, że jeszcze kiedy był w wieku przedszkolnym w owym domu mieszkała rodzina. Było to małżeństwo z trójką dzieci, a także siostra kobiety. Miedzy siostrami wiele razy dochodziło do kłótni. Najczęściej ich powodem była chorobliwa zazdrość drugiej o szczęśliwą rodzinę pierwszej. Pewnej nocy po najgłośniejszej i zdaniem opowiadającego najpoważniejszej kłótni,  z domu dochodziły przeraźliwe jęki i krzyki. Każdy kto za dnia próbował dostać się do domu zastawał zatrzaśnięte drzwi i okna , jednak w nocy drzwi okazywały posłuszeństwo. Każdy kto tam wszedł od policjantów po szukających noclegu znikał bez śladu. Nikt nie potrafił tego wyjaśnić. Mnie, Dominice i Oli jednak się udało. Wszystkie trzy byłyśmy katoliczkami i nie kpiłyśmy z naszej wiary. Pewnego wieczoru razem z dziewczynami siedziałyśmy u mnie w domu gadałyśmy i śmiałyśmy się. Nagle Dominika wpadła na pomysł żebyśmy poszły do tego ponoć nawiedzonego domu. Ja i Ola zgodziłyśmy się. Dochodziła północ a że z mojego domu nie było daleko postanowiłyśmy pójść pieszo. Gdy dotarłyśmy pod dom była 00.01. Ola nacisnęła lekko klamkę i pchnęła drzwi te zaskrzypiały przeraźliwie, aż dostałam dreszczy. Weszłyśmy do środka i włączyłyśmy latarki.  Raz po raz podskakiwałyśmy  bo światła naszych latarek odsłaniały spowite pajęczynami obrazy ludzi o strasznych twarzach. Nagle Olka podskoczyła i krzyknęła, razem z Miśką spojrzałyśmy na nią - stała wygięta w dziwnej pozycji i była bardzo blada. Dziewczyny - wyszeptała przerażona - zróbcie coś jest mi zimno, nie mogę się ruszyć...! Obie z Dominiką zaczęłyśmy ją szarpać. W końcu Ola odzyskała władzę nad ciałem. - Uff...dzięki dziewczyny - zdążyła powiedzieć za nim w całym domu było słychać przerażający krzyk Oli. Rozejrzałyśmy się nerwowo ale jej już nigdzie nie było. Uciekłyśmy z domu co sił w nogach i pognałyśmy do pierwszego lepszego domu.... Tydzień potem po Oli nie było ani śladu. Szukała jej policja, rodzina, przyjaciele i ludzie mieszkający w pobliżu strasznego domu. Nikt jej nie znalazł tak jakby rozpłynęła się w powietrzu. Oli nigdy nie odnaleziono, ale zdażyło się coś gorszego : pół roku po tym strasznym wydarzeniu pod oknem tego przeklętego domu znaleziono ludzką rękę po pierścionku w szktałcie litery O poznałam że należała do Oli. Dom nadal stoi w tym samym miejscu ale po odnalezieniu ręki Oli już nikt nie ma odwagi tam wejść...

2 komentarze: